Opowiadanie Iredyńskiego o tym samym tytule ukazało w tomie Związki uczuciowe, lecz jego scenariusz[1] – będący właściwie maszynopisem opowiadania – wyprzedzał tę publikację o rok. Na tytułowej stronie tego scenariusza widnieje pieczątka Zespołu Filmowego „Tor”. Zarówno Iredyński, jak i Wajda byli wówczas z „Torem” bliżej związani. Ponieważ jednak tekst Iredyńskiego nie posiadał stricte filmowej struktury, gdyby doszło do jego realizacji, Wajda zamówiłby prawdopodobnie napisanie pełnoprawnego scenariusza u kogoś, z kim później pracowałby na planie Armelle. Jako jednego ze współscenarzystów Armelle widział na przykład Andrzeja Kostenkę[2].
Reżyser już od czasu debiutanckiego Pokolenia konsultował scenariusze z przyjaciółmi, z których opiniąsię liczył. W 1954 roku zanotował w swoim kalendarzyku: „Przy pisaniu następnego scenariusza muszę wypróbować następujący sposób – dawać go do czytania różnym ludziom i prosić o opowiedzenie. Od razu się okaże, co jest niejasne i jakie istnieją odchylenia interpretacji”[3]. W przypadku Armelle niezwykle ważna dla reżysera była rozmowa z Jerzym Andrzejewskim. Najpierw Wajda opowiedział mu utwór Iredyńskiego. „Był zachwycony (a rzadko bywa) – wspominał reżyser. – Potem jednak przeczytał sam i orzekł, że jest to takie sobie, w przeciwieństwie do tego, co ja mu opowiadałem. Ale mnie to nie zniechęciło”[4].
Wajda mógł sobie wówczas uświadomić, że skoro umiał opowiedzieć Andrzejewskiemu tę historię w sposób, który zachwycił pisarza, to będzie również w stanie nakręcić interesujący film i ustrzec się ewentualnych mankamentów scenariusza. Nie bez powodu przywołałem na początku Niewinnych czarodziejów. Scenariusz Armelle proponował rozwinięcie sytuacji, która stanowiła finał pierwotnej, nieokaleczonej przez cenzurę, wersji Niewinnych czarodziejów: Bazyli spędzał noc z Pelagią. Widząc rano, że dziewczyna wyszła z mieszkania, gdy on jeszcze spał, zaczynał jej szukać po całym mieście. Czuł już, że spotkanie z nią to nie była zwykła miłosna przygoda, lecz coś więcej...
W Armelle dwudziestojednoletni Piotr zakochuje się od pierwszego wejrzenia w dziewczynie, z którą jedzie podwarszawskim pociągiem. Nazwie ją Armelle, nie znając nawet jej prawdziwego imienia. Wysiada z nią na małej stacyjce, która – jak mu się wydaje – nazywa się Dąbrówka. Jest wieczór, pada deszcz. Dziewczyna sama zaczyna rozmowę i zaprasza go do siebie do domu. Spotkanie zostaje jednak przerwane wkroczeniem zazdrosnego chłopaka, który nokautuje Piotra. Gdy Piotr dochodzi do siebie, Armelle przeprasza go i obiecuje mu, że będą mogli się spotkać następnego dnia, także u niej. Lecz nazajutrz Piotr nie może w Dąbrówce znaleźć jej domu.
Film Wajdy miał być w istocie zapisem rosnącej determinacji Piotra, który przez kolejne dni będzie robił wszystko, żeby odnaleźć dziewczynę. Przesiadując na dworcu w Dąbrówce, staje się lokalną atrakcją: dzieci krzyczą za nim „wariat” i rzucają w niego kamieniami, a gdy jednego z wyrostków Piotr łapie i karze, naraża się także na gniew jego ojca – miejscowego badylarza. „Były to czasy – napisze Krzysztof Varga w felietonie o Iredyńskim – kiedy dla pisarzy, a więc także dla bohaterów ich próz, równie ważne jak stworzenie pięknej frazy, było udane wyprowadzenie prawego sierpowego”[5]. W Armelle Iredyński uchwycił jednak przede wszystkimstan pewnego obłędu: Piotr zaczyna przypominać cień samego siebie, ciągle jeszcze wierzy, że znajdzie Armelle, lecz tak naprawdę wie już, że sam siebie okłamuje. Jego autentyczną, straconą szansą staje się przypadkowe spotkanie w Dąbrówce z dziewczyną w okularach (nazywaną w tekście Okularnicą), której Piotr nie poświęca należytej uwagi, lecz sam Iredyński wyraźnie sygnalizuje, że właśnie ta ledwie nawiązana relacja mogłaby się przerodzić w prawdziwą miłość, zupełnie inną od zauroczenia Armelle, w którym Piotr się pogrąża.
W całym opowiadaniu Iredyńskiego rozczarowujące jest jednak zakończenie – zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy, gdy wielu autorów kryminałów przyzwyczaiło swoich czytelników do tak wielopiętrowej intrygi, że jej rozwiązanie praktycznie nigdy nie dorasta do oczekiwań odbiorczych. U Iredyńskiego Piotr znajduje w końcu Armelle – okazuje się, że pomylił miejscowości. W tamten wieczór nie wysiadł z nią wcale w Dąbrówce, lecz na sąsiedniej stacji. Wszystkie podmiejskie dworce są podobne i stąd cała intryga...
Wajda chciał kręcić Armelle bezpośrednio po Krajobrazie po bitwie, z tą samą ekipą realizatorów.W roli Piotra planował obsadzić Andrzeja Seweryna, w Armelle wcieliłaby się Małgorzata Braunek, natomiast dziewczynę w okularach zagrałaby Anna Prucnal[6]. Aktorzy uczyli się już nawet swoich ról, lecz telewizja, która miała być producentem Armelle,zwlekała z decyzją. „A ja miałem ekipę i coś musiałem robić – wspominał Wajda. – W ciągu nocy przygotowałem sobie 4 tematy i następnego dnia zapytałem redakcję filmów telewizyjnych, co chcą robić: Wesele, Noc listopadową, Brzezinę czy Armelle. Zastanowili się chwilkę i powiedzieli: »To my robimy Iwaszkiewicza«”[7].
– Piotr Śmiałowski
[1] Ireneusz Iredyński, Armelle, scenariusz filmowy, teczka S-32402 w zbiorach FINA.
[2] Informację tę podaję za artykułem Tadeusza Lubelskiego Andrzej Wajda – filmy niezrealizowane, http://wajdaarchiwum.pl/sciezki-tematyczne/projekty-niezrealizowane; dostęp z 7 maja 2019 r.
[3] Cyt. za: S. Janicki, Marzenia filmowe Andrzeja Wajdy, „Film na Świecie” 1986, nr 329-330, s. 45.
[4] A. Wajda, Rozmowa druga (25 VIII 1970), rozm. S. Janicki, op. cit., s. 92.
[5] K. Varga, Wyznania hochsztaplera, „Gazeta Wyborcza”, 7.04.2010.
[6] W swoim artykule Tadeusz Lubelski podaje także dalszą obsadę: Jurek, kumpel Piotra – Tomasz Lengren, ciotka Jurka – Karolina Lubieńska, milicjant – Leszek Drogosz; T. Lubelski, Andrzej Wajda – filmy niezrealizowane, op. cit.
[7] A. Wajda, Rozmowa druga (25 VIII 1970), op. cit., s. 93.