„Długie pożegnanie”, reż. Robert Altman, 112 min, 1973, USA
Uwspółcześniona adaptacja ostatniej i najbardziej melancholijnej powieści Raymonda Chandlera. Los Angeles, lata 70. XX wieku. Prywatny detektyw, Philip Marlowe, zostaje uwikłany w dwie niekonwencjonalne sprawy: w samobójczą śmierć swego przyjaciela, podejrzewanego o okrutne morderstwo na żonie, oraz w opiekę nad pogrążonym w ciężkiej depresji i alkoholizmie pisarzem.
Trudno tu mówić o tradycyjnym śledztwie. Marlowe w wizji Chandlera, nie jest intelektualistą i herosem, lecz bardziej akuszerem lub towarzyszem śmierci swych bliskich, której mimo usilnych starań nie jest w stanie zapobiec. Chandler pisał swą powieść w okresie narastającej depresji, czuł, że „Długie pożegnanie” jest jego testamentem i najbardziej pesymistyczną anatomią kłamstwa, zdrady i porzucenia. Siłą filmu było zaś aktorstwo Elliotta Goulda w roli Marlowe'a, którego bezbronność, charakterystyczne mruczenie pod nosem i swoisty brak koordynacji ruchu, stały się zaprzeczeniem heroicznych kreacji Humphreya Bogarta czy Roberta Mitchuma. „Długie pożegnanie” należy do arcydzieł neo-noir lat 70. I choć krytyka przyjęła film świetnie, to jego egzystencjalna dominanta w czasach polityczno-ideologicznych konfliktów nie zdołała przyciągnąć do kin masowej publiczności. Dziś dzieło to należy więc odkryć na nowo.
Rafał Syska
Retrospektywa Roberta Altmana
FINA jest oficjalnym partnerem przeglądu filmów Roberta Altmana w ramach American Film Festival. Więcej o twórczości reżysera w tekście Rafała Syski.