Program
- wprowadzenie: Andrzej Winiszewski
- „Kwartecik”, reż. Edward Sturlis, muz. Jerzy Matuszkiewicz (7 min), 1965
Bez muzyki Jerzego Matuszkiewicza ten film by nie powstał. E.Sturlis stworzył go do i dla muzyki. Obraz dopełnia dźwięk a nie odwrotnie, jak to dzieje się najczęściej w produkcjach filmowych. Późną porą kiedy wszyscy poszli już spać, rozpoczyna się noce życie martwych przedmiotów. Tytułowy kwartecik to figurki z fortepianowych świeczników, które nagle ożywają i tańcząc na klawiaturze fortepianu odgrywając najprawdziwsze boogie-woogie.
- „Klatki”, reż. Mirosław Kijowicz, muz. Krzysztof Komeda (8 min), 1966
To jeden z najsłynniejszych filmów Kijowicza z muzyką Komedy. Być może najważniejszy. W treści odnoszący się do opresyjnych systemów kontroli ludzkiej jednostki, w warstwie muzycznej nawiązujący do najlepszych wzorów polskiej muzycznej ilustracji w kinie polskim. Komeda jest tu oszczędny w dźwiękowych środkach stawiając przede wszystkim na melodykę i brzmienie.
- „Wiklinowy kosz”, reż. Mirosław Kijowicz, muz. Krzysztof Komeda (8 min), 1967
Niejednoznaczna w swej treści opowieść o zależności grupy od jednostki, o władzy, wszechobecnej kontroli ale i o niezgodzie, buncie i sprzeciwie. W warstwie muzycznej Komeda umieścił na ścieżce dźwiękowej filmu Kijowicza jeden z najbardziej przejmujących filmowych tematów w swojej kompozytorskiej twórczości na potrzeby polskiego kina.
- „Science Fiction”, reż. Mirosław Kijowicz, muz. Tomasz Stańko (8 min), 1970
Tomasz Stańko, niejako namaszczony przez zmarłego w roku 1969 Krzysztofa Komedę na swojego następcę, dość szybko odnalazł się w roli kompozytora muzycznych ilustracji. Również Mirosław Kijowicz, realizujący wcześniej z Komedą udane krótkie filmowe animacje, dostrzegł w Stańce ewentualnego kontynuatora komedowskiej tradycji i od razu zaproponował mu współpracę oraz stworzenie muzyki do dwóch filmów animowanych. Jednym z nich jest „Science Fiction” (1970) opowieść o kosmonautach lądujących na obcej planecie. Muzyka Stańki jest tu niezwykle bogato zaaranżowana z dominującym na całością fletem i z ciekawym wykorzystaniem m.in. zespołu smyczkowego, instrumentów perkusyjnych i wibrafonu.
- „Plugawe słowo”, reż. Alina Maliszewska, muz. Adam Makowicz (7 min), 1973
Adam Makowicz jest dziś zupełnie zapomnianym twórcą muzyki filmowej. Nie przywiązywał do tej części swojej twórczości wielkiej wagi a dowodem tego jest raczej skromna ilość filmowych produkcji z jego dźwiękowymi ilustracjami. Ciekawostką jest jednak fakt, że są to głównie filmy animowane, stworzone przez jedną reżyserkę - Alinę Maliszewską. Jej „Plugawe słowo” (1973) jest w treści i prekazie prezentacją odmiennych ocen zachowania młodej dziewczyny na plaży w oczach chłopca i jego dziadka. Ten ostatni kwituje swoją obserwacje jednym „plugawym” słowem zupełnie burząc nastrój letniego dnia. Adam Makowicz do zilustrowania filmu użył swojej własnej oryginalnej kompozycji „Raz tak, raz nie”. Obie wersje utworu różnią się znacząco, ale ta oficjalna (piano solo), opublikowana na płycie „Live Embers” (Polish Jazz, vol. 43) ukazała się dopiero dwa lata po premierze filmu.
- „Lykantropia”, reż. Piotr Dumała, muz. Aleksander Korecki, Andrzej Przybielski (5 min), 1981
W dorobku Piotra Dumały ta rysunkowa przypowieść o ludziach w wilczych skórach nie należy być może do najbardziej znanych i docenianych. Jednak z racji wykorzystania muzyki w wykonaniu ikon wolnej, niczym nie skrępowanej (niekiedy nazywanej także jazzową!) improwizacji Andrzeja Przybielskiego i Aleksandra Koreckiego, z całą pewnością zasługuje na specjalne miejsce w historii Polskiej Filmografii Jazzowej. Muzyka współbrzmi w tym krótkim filmie w dosłowny sposób z obrazem: dynamizuje, komentuje i niepomiernie wzbogaca.
- „From the Green Hill”, reż. Mariusz Wilczyński, muz. Tomasz Stańko (6 min), 1999
W zamyśle twórców ten niepozorny sześciominutowy film miał być rodzajem klasycznego clipu promującego wydaną w roku 1999 przez wydawnictwo ECM płytę „From the Green Hill” Tomasza Stańko. W filmie pojawia się rysunkowa postać trębacza, co jednoznacznie sugeruje głębszy artystyczny związek obu artystów. Od tego filmu Wilczyński zapraszać będzie artystę jeszcze kilkakrotnie do udziału w pracy nad swoimi filmami.
- „Niestety”, reż. Mariusz Wilczyński, muz. Tomasz Stańko (13 min), 2004
Muzyka Tomasza Stańko ma wszelkie cechy filmowej ilustracyjności. Ten ładunek emocjonalności, subtelnej delikatności i liryzmu doskonale wykorzystał Mariusz Wilczyński tworząc kilka swoich charakterystycznych rysunkowych opowieści. Być może jednak to właśnie „Niestety” należy do najciekawszych przykładów tej szczególnej symbiozy muzyki i obrazu. W warstwie wizualnej to przejmująca opowieść o parze staruszków (Anioły), o ich wspomnieniach z czasów młodości, snach ale i o nieuchronnym przemijaniu.
- „Tytus, Romek i A’Tomek” – odc. 1/2 – „Narodziny Tytusa”, reż. Krzysztof Giersz (11 min), 1989
- spotkanie z Mariuszem Wilczyńskim
Wstęp
Aby zarejestrować się, prosimy o wypełnienie formularza.
Osobom, które się nie zarejestrowały, udostępnimy niewielką pulę wejściówek na miejscu, bezpośrednio przed startem wydarzenia.