Powracamy do przeglądu „Perły kina klasy b”, który rozpoczęliśmy wiosną 2023 roku. Podczas nowej odsłony cyklu chcieliśmy skupić się na filmach reżyserów z tzw. „stajni Cormana” – na niskobudżetowych dziełach z lat 60. i 70. zrealizowanych dla Rogera Cormana przez późniejszych gigantów kina, takich jak Francis Ford Coppola i Martin Scorsese.
Będący legendarną postacią Roger Corman (ur. 1926) wyreżyserował w latach 1955-1971 ponad 50 filmów, realizując niekiedy nawet 9 obrazów rocznie. Choć znany był przede wszystkim z ekspresowego tempa pracy i bardzo niskich kosztów realizacji, to jednak w jego twórczości można znaleźć przynajmniej kilka filmów, które na stałe weszły do historii kina – dość wspomnieć o adaptacjach opowieści Edgara Allana Poe: „Zagładzie domu Usherów” (1960), „Studni i wahadle” (1961), czy „Kruku” (1963). Tworząc niskobudżetowe filmy gatunkowe, zwłaszcza horrory, Corman pozwalał sobie na śmiałe eksperymenty formalne, przez co zyskał wśród filmoznawców przydomek „Orsona Wellesa kina klasy z.”. Dowodem uznania dla reżysera był między innymi Oscar za całokształt twórczości przyznany w 2009 roku.
Corman nie tylko jednak sam eksperymentował, ale dawał również pewną wolność młodym reżyserom, którzy stawiali u niego pierwsze kroki. W „stajni Cormana” można było uczyć się warsztatu, wyrabiać styl i bawić się audiowizualną formą. To właśnie w produkcjach legendarnego twórcy wyrabiali reżyserskie szlify filmowcy tej miary, co Martin Scorsese, Francis Ford Coppola, Ron Howard, Joe Dante, Peter Bogdanovich i James Cameron. W filmach tych występowali tacy aktorzy, jak Jack Nicholson, Peter Fonda czy Bruce Dern. Wpływ Cormana na tzw. Nowe Hollywood jest nieprzeceniony i wydaje się, że powinien zostać przedmiotem gruntownych badań.
Na szczególnym przeglądzie w Iluzjonie pokażemy 4 filmy zrealizowane w „stajni Cormana”. Zaczniemy od klasycznego dzieła klasy b., zrealizowanego przez samego mistrza. Komedia grozy „Sklepik z horrorami” (1960) opowiada o żywiącej się ludzkim mięsem roślinie wyhodowanej w małej, niepozornej kwiaciarni. Corman kręcił film w ekspresowym tempie – zdjęcia we wnętrzach zostały zrealizowane w dwa dni, a budżet zamykał się w 30 000 dolarów. Po latach „Sklepik z marzeniami” zyskał jednak miano dzieła kultowego, a nawet doczekał się remaku w postaci „Krwiożerczej rośliny” Franka Oza (1986). Wartą odnotowania ciekawostką jest fakt, że w epizodycznej roli pojawił się w filmie wówczas nikomu nieznany 23-latek – Jack Nicholson. „Przybyłem na plan wiedząc, że muszę być nietypowy, bo Roger początkowo mnie nie chciał. Innymi słowy, nie mogłem zagrać zwyczajnie. Zrobiłem wiec dużo dziwacznego badziewia, które miało być według mnie zabawne” – wspominał po latach późniejszy gwiazdor „Lotu nad kukułczym gniazdem”, dobrze charakteryzując przy tym poetykę całego filmu.
Nicholson wystąpił – u boku samego Borisa Karloffa – także w innym filmie Cormana, który pokażemy, „Strachu” (1963). Chcąc wykorzystać dekoracje zbudowane na użytek „Kruka” (1963), legendarny twórca postanowił zrealizować inny horror zainspirowany twórczością Edgara Allana Poe (choć tym razem nie oparty na konkretnym dziele amerykańskiego pisarza). Tak właśnie powstała opowieść o zagubionym napoleońskim oficerze, spotykającym na swej drodze tajemniczą kobietę, przypominającą dawno już zmarłą baronową. Nie mniej interesujące od samego filmu były jednak warunki produkcji – ostatecznie „Strach” został bowiem wyreżyserowany przez sześciu twórców, w tym Jacka Nicholsona, Jacka Hilla i Francisa Forda Coppolę. Według relacji Nicholsona Coppola, pracujący w tamtym czasie jako asystent Cormana, był odpowiedzialny między innymi za sceny na plaży, a także fragmenty z „Jackiem Haze, koniem, Heleną, młodą kobietą i krukiem czarownic”. Zrealizowany przez sześciu twórców, całkowicie niespójny, pisany z dnia na dzień „Kruk” pozostaje ciekawym przykładem metod produkcyjnych stosowanych w „stajni Cormana”.
Znacznie większym sukcesem artystycznym okazała się natomiast „Dementia 13” (1963), pierwszy samodzielny obraz Coppoli. Reżyser dostał propozycję od Cormana, by za pieniądze które zostały z filmu „Young Racers” (1963), przy którym Coppola pracował jako dźwiękowiec, zrealizował w Irlandii niskobudżetowy horror w stylu „Psychozy”. Przyszły twórca „Ojca chrzestnego” napisał podobno w jedną noc zarys historii o morderstwach dokonywanych w stylowym zamku. Pomimo ogromnych ograniczeń budżetowych, Coppoli udało się wykreować sugestywną gotycką atmosferę i poeksperymentować z formą audiowizualną. „Jeśli zamierzasz tworzyć sztukę, pozwól, by była osobista. Tak więc są w «Dementia 13» rzeczy, które wziąłem od innych, z «Psychozy», czy od wielkich filmowców, jak Kubrick czy Welles, ale jest też trochę rzeczy dla mnie unikalnych” – opowiadał po latach Coppola. Choć reżyser miał totalną wolność podczas kręcenia filmu, to jednak po zakończeniu zdjęć Corman zażyczył sobie wprowadzenia znaczących zmian, co stało się przyczyną konfliktu obydwu twórców. Ostatecznie, w 2017 roku Coppola przedstawił wersję reżyserką filmu. Warto dodać, że artysta później dwukrotnie jeszcze wracał do horroru – w „Draculi” (1992) oraz w „Twixt” (2011), w którym wyraźnie przywołał początki swojej twórczości.
Za udany film uznać można także „Wagon towarowy Bertha” (Boxca Bertha) (1972), drugi pełnometrażowy obraz Martina Scorsese. Tym razem Corman, chcąc zdyskontować sukces „Krwawej mamuśki” (1970), postawił nie na horror, ale na kino gangsterskie. Twórca postanowił dać szansę trzydziestoletniemu Martinowi Scorsese, który pięć lat wcześniej zrealizował swój ambitny debiut „Kto puka do moich drzwi” (1967), ale nie miał jeszcze szans rozwinąć skrzydeł. „Wagon towarowy” to rozgrywająca się w czasach Wielkiego Kryzysu opowieść o parze przestępców przemierzających Stany Zjednoczone. Scorsese potraktował obraz jako ćwiczenie warsztatowe, jednak postanowił, że film – wbrew oczekiwaniom producenta – nie będzie wyłącznie kinem eksploatacji. W formule gangsterskiego kina klasy b. odnaleźć można wiele wątków, które powrócą w późniejszych, autorskich dziełach twórcy „Kasyna”. Z powodu zupełnie odmiennego podejścia do sztuki filmowej, drogi Scorsese i Cormana rozeszły się po zakończeniu „Wagonu”. Autor „Taksówkarza” zawsze podkreślał jednak rolę producenta w historii amerykańskiego kina. „On był jak wielki profesor – wspominał. Od niego nauczyłem się, jak składać obraz w całość. Uczył nas jakie są realia rynku: tu musi być scena pościgu, tam musi być trochę nagości. (…) Musiałeś to przyjąć, jeżeli zamierzałeś robić filmy dla niego. Nie miałem nic przeciwko temu, by przyjąć formułę Cormana” – mówił Scorsese.
Zapraszamy do Iluzjonu zarówno fanów kina klasy b, jak i wielbicieli kina autorskiego!