„Opowieści Hoffmanna”, reż. Michael Powell, Emeric Pressburger, 133 min, 1951, Wielka Brytania
„Czerwone trzewiki” wyważyły drzwi w zakresie łączenia kina i baletu. Dlaczego zatem nie zrobić filmu operowego, będącego jeszcze bardziej radykalną syntezą sztuk? Ostatnie wielkie dzieło Łuczników to cud, anomalia i dziwadło w jednym: przesycona charakterystyczną dla E.T.A. Hoffmanna niesamowitością adaptacja opery Jacques’a Offenbacha z 1881 roku.
Zrealizowane praktycznie jako film niemy, z aktorami tańczącymi do nagranych wcześniej muzyki i śpiewu, „Opowieści…” zgromadziły znaną z „Czerwonych trzewików” obsadę: Moirę Shearer, Ludmillę Tchérinę, Roberta Helpmanna i Léonide’a Massine’a. Całkowicie wykreowana studyjna przestrzeń i kostiumy odrealniają wszystkie trzy epizody, w których Hoffmann zakochuje się w trzech kobietach i przestaje odróżniać sztukę od życia. Film jest sensualnym hołdem dla spektaklu i bajką dla dorosłych, którzy chcą zatracić się w kolorowych, wyśnionych dekoracjach. Dla kilku ekspresyjnych filmowców eksperyment Powella i Pressburgera stanowi obiekt kultu: ponoć bez niego „Taksówkarz” i „Wściekły byk” Martina Scorsesego wyglądałyby inaczej, a George A. Romero być może nie chwyciłby za kamerę.
Sebastian Smoliński / opis festiwalowy