Autorem filmu jest Jan Nepomucen Jarosz, jeden z mało znanych polskich twórców animacji, który swoją przygodę z tą dziedziną sztuki rozpoczął jeszcze we wczesnym okresie międzywojennym. Jest autorem m.in. animacji Zjazd (1925), której fragment rodzina autora przekazała kilka lat temu Filmotece Narodowej. Jest to najprawdopodobniej najstarszy fragment polskiej animacji zachowany na taśmie filmowej (w tym wypadku na taśmie 9,5 mm).
Jarosz urodził się 13 lutego 1906 roku i tworzył we Lwowie. Uczęszczał do Gimnazjum im. Henryka Jordana, a następnie był związany z klubem filmowym Awangarda oraz studiem Orion-Film. W tym ostatnim na początku lat 30. XX wieku stworzył swój najsłynniejszy film Przygody Puka, o którym w owym czasie rozpisywała się prasa branżowa. Film niestety nie zachował się do naszych czasów. Inaczej na szczęście potoczyły się losy Mistrza Chochelki w opałach, który został odnaleziony kilka lat temu w zbiorach Filmoteki Narodowej. Dziś może być prezentowany szerszej publiczności jako jeden z nielicznych przykładów międzywojennej polskiej animacji.
Jak wiele innych ówczesnych polskich filmów animowanych, Mistrz… jest filmem reklamowym. Co prawda w zachowanym materiale nie ma śladu po sponsorach, ale z wypowiedzi autora wiadomo, że pierwotnie była to reklama firmy piekarsko-cukierniczej Franciszka Tabaczyńskiego. Zdaniem córki autora po śmierci Franciszka w 1932 roku firmę prowadził jego syn Tadeusz, który prawdopodobnie znał się z Jaroszem. W czasach, kiedy państwo i prywatni inwestorzy niechętnie finansowali filmy animowane, stworzenie animowanej reklamy było jedną z niewielu okazji, aby móc tworzyć w tej dziedzinie sztuki. Podobnie działali inni polscy pionierzy, tacy jak Włodzimierz Kowańko i Stanisław Dobrzyński.





Przedwojenne reklamy prezentowane w kinach nie tylko miały atrakcyjnie przedstawić produkt, lecz także często opowiadały kilkuminutową prostą historię przyciągającą widzów. Tak jest też w wypadku Mistrza Chochelki w opałach. Tytułowy bohater jest kuchmistrzem na zamku. Dzięki wsparciu swoich pomocników wypieka najlepsze rogaliki, bułki i chleby w okolicy. Gdy zapach świeżego pieczywa dociera do groźnych rycerzy, zaczyna się oblężenie piekarskiej fortecy. Na szczęście mali pomocnicy mistrza Chochelki radzą sobie z napastnikami. Problem pojawia się, gdy na mury zaczyna nacierać czołg taranujący bramę. Rycerze wkraczają do piekarni, a Chochelka zostaje porwany. Ostatecznie jednak napastnicy wymieniają go na okup w postaci rozmaitych wypieków. W tej prostej i zabawnej historii bardzo łatwo zapomnieć, że mamy do czynienia z filmem reklamowym.
Film zrealizowano przy użyciu klasycznej techniki rysunkowej, ale nie ogranicza się on jedynie do płaskiego rysunku. W wielu scenach dzięki nałożonym kilku płaszczyznom tła powstaje wrażenie trójwymiarowości. Atrakcyjność filmu wydobywa również warstwa dźwiękowa. Dynamizm animacji podkreśla niezwykle energiczna muzyka jazzowa z wyraźnym głosem trąbki. Dodatkowo – jak zauważył Marcin Giżycki w tekście Prekursorzy i pionierzy – „w scenie włączenia się czołgów do walki o piekarnię reżyser zastosował ręcznie rysowaną ścieżkę dźwiękową w celu uzyskania efektu warkotu silników" (Warszawa 2008). Mistrz Chochelka w opałach Jana Jarosza jest więc nie tylko jedną z niewielu zachowanych przedwojennych polskich animacji, lecz także najpewniej pierwszym polskim dźwiękowym filmem animowanym.
Oprac. Michał Mróz