Rejs — Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny

Rejs

reż.: Marek Piwowski, 1970

Marek Piwowski, kręcąc swój fabularny debiut, nagiął lub złamał chyba wszystkie zasady funkcjonowania młodego reżysera w branży filmowej: popadł w konflikt ze swoim opiekunem artystycznym Antonim Bohdziewiczem i aktorką Jolantą Lothe, przekroczył limity zużycia taśmy filmowej, nie dotrzymał terminu zakończenia montażu. Po latach można przypuszczać, że w tym szaleństwie była jakaś metoda, ale w 1970 roku los Rejsu wisiał na włosku. Podczas kolaudacji pojawił się nawet pomysł, by nakręcony materiał pociąć na kilkuminutowe skecze i pokazywać w telewizji. Ostatecznie film, okrojony do 68 minut, trafił do kin jedynie w dwóch kopiach i był grany w Kulturze w Warszawie i Wandzie w Krakowie.



Trudy realizacji wynikały z dwóch newralgicznych powodów. Po pierwsze, Piwowski nie trzymał się kurczowo scenariusza, stawiając na improwizację na planie: inspirował konkretne sytuacje na statku, pozwalając im potem rozwijać się naturalnym torem. Po drugie, w Rejsie obok zaledwie kilku profesjonalnych aktorów – m.in. Zdzisława Maklakiewicza i Ryszarda Pietruskiego – wystąpili naturszczycy (debiut pisarza Jana Himilsbacha) wybrani podczas zdjęć próbnych w warszawskiej Hali Gwardii. Reżyser szukał ludzi w jakiś sposób nietuzinkowych, oryginalnych i te ich cechy świetnie sprawdziły się przed kamerą, tworząc zbiorowość postaci zabawnych, a jednocześnie prawdziwych. Przez to jednak, że byli naturszczykami, nie było mowy o kręceniu dubli – efektów wypracowanych przed kamerą nie dało się odegrać jeszcze raz. Rejestrować trzeba było niemal wszystko, by wybrać z nakręconego materiału najśmieszniejsze sytuacje.




Rejs
Rejs

Rejs
Rejs

Rejs
Rejs

Rejs
Rejs

Rejs
Rejs



Fotosy do filmu Rejs / Autor: Marek Nowicki / Źródło: Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny


Zobacz więcej zdjęć na: FOTOTEKA


Fabułę można streścić w dwóch zdaniach: na statek mający odbyć rejs po Wiśle wsiada pasażer na gapę, który zostaje wzięty za instruktora kulturalno-oświatowego. Pasażerowie pod jego kierownictwem postanawiają zorganizować uroczystość na cześć kapitana statku. Rejs mógł być odczytywany zarówno jako komedia gagowa dla masowej widowni, jak i prześmiewcza i głęboka diagnoza ówczesnej rzeczywistości, sformułowana dla wybrednych kinomanów. W pomarcowej Polsce film Piwowskiego jawił się jako krytyczna synteza układów i nieuczciwości rządzących całym PRL-em. A kaowiec zagrany brawurowo przez Stanisława Tyma (Tym zastąpił tragicznie zmarłego Bogumiła Kobielę, dla którego powstał scenariusz) przypominał niedouczonych aparatczyków, przykrywających butą brak ogłady. W jednej z najgłośniejszych scen Rejsu kaowiec i filozof grają w salonowca (we dwóch!!!). Kaowiec, oszukując, wygrywa. Trudno było o bardziej czytelną metaforę wydarzeń marca 1968 roku, którą widzowie formułowali dosłownie tak: inteligencja dostała od władzy w dupę.

Ale Rejs stał się legendarny nie tylko ze względu na treść. Jego twórcy w wywiadach i w książkach budowali jakby równoległą, równie prześmiewczą opowieść o perypetiach towarzyszących skierowaniu filmu na ekrany. Współscenarzysta Janusz Głowacki w swojej książce Z głowy opisywał ze zjadliwą ironią zwłaszcza spotkania z wiceministrem kultury i szefem kinematografii Czesławem Wiśniewskim. Podczas jednego z nich Wiśniewski miał mówić, że docenia rolę śmiechu i sam codziennie rano śmieje się dziesięć minut z zegarkiem w ręku – dla higieny psychicznej. Słynna stała się także anegdota, gdy twórcy już po premierze w październiku 1970 roku zaproponowali Wiśniewskiemu zwiększenie liczby kopii Rejsu, ponieważ film zapełniał całe sale kinowe. Wiceminister miał im powiedzieć, że wykonanie kolejnych kopii jest bez sensu, bo film nie ma żadnej reklamy. A na sugestię autorów, że mogą przygotować materiały reklamowe, odparł, że to bez sensu, bo są tylko dwie kopie. Nie można mieć chyba wątpliwości, że opowieści Głowackiego o Wiśniewskim były podkoloryzowane. Jednak ktoś, kto je słyszy, prawie zawsze chce się dowiedzieć więcej o kulisach powstawania Rejsu. Popularność debiutu Piwowskiego jest więc jak samonapędzająca się maszyna.

Jednocześnie finałowe ujęcie płynącego w nieznane statku powoduje, że Rejs staje się czymś więcej niż doraźnym komentarzem do czasów, w których powstawał. Wszyscy bowiem mamy jakiegoś kapitana, któremu chcemy się przypodobać, i kaowca, który próbuje nami rządzić. Dlatego film Piwowskiego wciąż na nowo uświadamia, co może się stać, jeśli w zamian za święty spokój oddamy naszą autonomię w ręce ludzi, którzy mają autorytarne inklinacje.

Oprac. Piotr Śmiałowski



Plakat do filmu



Plakat do filmu Rejs / Źródło: Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny / Autor: Jakub Erol

Zobacz na: GAPLA

Rejs

rok produkcji: 1970
premiera: 19 października 1970

czas: 68’

pierwotny nośnik: taśma 35 mm, czarno-biały

prawa do filmu: WFDiF

Najważniejsze nagrody:

Samowar, Nagroda Entuzjastów Kina przyznana przez DKF w Świebodzinie (1972)
1. miejsce w ankiecie „Najciekawsze filmy polskie XX wieku” rozpisanej przez tygodnik „Polityka” (1999)

reż.: Marek Piwowski

scen.: Janusz Głowacki, Marek Piwowski
zdj.: Marek Nowicki
mont.: Lidia Pacewicz
muz.: Wojciech Kilar

obsada: Stanisław Tym, Zdzisław Maklakiewicz, Wanda Stanisławska-Lothe, Jan Himilsbach, Irena Iżykowska, Jolanta Lothe, Andrzej Dobosz, Ryszard Pietruski, Wacław Antczak, Feridun Erol

LISTA FILMÓW

ZOBACZ
Fundusze Europejskie Logotyp: Na granatowym tle częściowo widoczne trzy gwiazdki żółta, biała i czerwona obok napis European, funds digital of Poland. biało-czerwona flaga polska obok napis Rzeczpospolita Polska Logotyp z lewej strony napis Unia Europejska Logotyp. Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego. po prawej strony na granatowym tle 12 żółtych gwiazdek tworzących okrąg flaga Unii Europejskiej