„Zabójstwo inżyniera Čerta”, reż. Ester Krumbachová, 77 min, 1970, Czechoslowacja
Jeśli jeszcze tego nie wiecie, diabeł jest inżynierem o imieniu Bohous, ma równo przystrzyżony wąsik à la John Waters i cytuje na wyrywki Freuda i Nietzschego. Nic dziwnego, że Ona, rozgoryczona singielka, traci dla mężczyzny głowę i zaprasza go na kolację ze śniadaniem. Na miejscu okazuje się jednak, że czart nie zyskuje przy bliższym poznaniu, a wydzielający się z jego ust zapach siarki wcale nie jest w tej kwestii największym problemem. Dużo gorsze wrażenie robi bijące od Bohusza na każdym kroku poczucie bezkarności i samczej arogancji. Choć Ona początkowo daje się mężczyźnie wtłoczyć w rolę bezwolnej laleczki, z biegiem czasu opracowuje plan, by dać mu nauczkę. „Zabójstwo inżyniera Čerta”, jedyny film wyreżyserowany przez legendę czechosłowackiej Nowej Fali, Ester Krumbachovą to komediowa perełka mogąca zachwycić fanów zarówno „Mistrza i Małgorzaty”, jak i „Biednych istot”. Najwięcej wspólnego „Zabójstwo…” ma jednak z podobnie anarchizującymi, pełnymi witalności, a nawet robiącymi równie przewrotny użytek z kulinarnych metafor „Stokrotkami” Věry Chytilovej, przy których Krumbachová pracowała jako kostiumografka i współscenarzystka.